Punkowy ogród

dnia

Wszystko wskazuje na to, że ku przerażeniu przechodniów i uciesze okolicznych (i własnych) dzieci mamy punkowy ogród. To takie zielone miejsce, w którym interweniuje się jak najmniej, tłumaczy w książce „Petit traité du jardin punk. Apprendre à désapprendre” pejzażysta i ogrodnik Eric Lenoir. Na trop książki, która opisuje pozorne zaniechania ogrodnicze, naprowadziło nas radio francuskie France Inter, którego namiętnie słuchamy do śniadania. Ucieszyliśmy się. To my! pomyśleliśmy zgodnie. Skąd metafora punkowa? Otóż tak jak członkowie ruchów kontrkulturowych nie godzili się na funkcjonowanie w świecie obowiązujących reguł, tak ogrodnik punkowy nie praktykuje przycinania, koszenia, pielenia, nadmiernej regulacji. Nie obawia się, że „zarośnie” i pochłonie go zieleń.

W większości przypadków, według autora książki o punkowym ogrodnictwie, koszenie jest niepotrzebne. Wycinanie jest kompulsywne, atawistyczne i wynika z presji otoczenia, jest czymś kulturowym: mam ogród więc muszę go kosić. Stąd w podtytule książki pojawia się motto: „nauczyć się oduczania”. Chodzi o zastanowienie się dlaczego coś robimy według określonego schematu. Stąd także odwołanie do ruchu punk, który kontestował to, w czym nie widział sensu. W nasze zielone otoczenie trzeba interweniować jak najmniej, w zgodzie z naturą.

Historyczne formy pierwszych ogrodów wynikały z konieczności. Rośliny trzeba było doglądać, aby ocalić plony. Późniejsze koncepcje były wyrazem triumfu człowieka nad naturą, na przykład takie monumentalne realizacje, jak Ogród Wersalski.

Lenoir uważa, że potrzebujemy natury, z którą możemy nawiązać relację. Paradoksalnie, zdaliśmy sobie z tego sprawę w czasie pandemii, zamknięcia. Jak nigdy wcześniej las, park, brzeg rzeki, przydomowy ogródek, stały się miejscem wytchnienia.

Wróćmy jednak do naszego ogrodu i opowiedzmy co w nim rośnie, kwitnie, szumi. Jakie mamy rośliny, drzewa i dlaczego jest w nim miło, i…punkowo 🙂

Wejścia do domu strzeże wielki świerk. Drzewo jest przygodnym schronieniem i źródłem pożywienia dla ptaków (sójek, gołębic, kawek, szpaków, sikorek, dzięciołów) i wiewiórek, które obserwujemy z okien sypialni. Biegając boso pod świerkiem wdepnąć można w pachnącą i lepiącą żywicę. Rośnie tam też dzika mięta, tulipany, które zasadziliśmy to tu to tam, niezapominajki, stokrotki, mlecze.

Wzdłuż alejki prowadzącej do domu rosną bzy i jaśmin oraz lilie smolinosy różnokolorowe i monumentalne. Jak przy okazji dowiedzieliśmy się od sąsiadów, Falenica to oaza dla lilii, które rosną tu niczym nieskrępowane. Zasadziliśmy też dziką różę. Tam gdzie tylko było miejsce, wybujała nawłoć.

Od strony północnej w ogrodzie rosną smaczne topinambury.

Od południa dom otoczyło jaskółcze ziele. Zajmuje najmniejszy pas zieleni, który odwiedzamy najrzadziej, z obawy przed spadającymi dachówkami.

Wschodnia strona to właściwy ogród, największy teren, na którym królują drzewa owocowe (trzy jabłonie, śliwa oraz dwa krzewy wiśni), rosną różnego rodzaju trawy, poziomki, pokrzywy, nawłoć, samosiejki wiśni i mirabelki, klonów i leszczyny, czosnek ozdobny, malwa, mięta pieprzowa, babka lancetowata, krwawnik, dzika róża przywieziona z Mazur, wiosną kwitnie mniszek lekarski oraz inne zioła, nie sposób ich teraz wszystkich opisać. Pośród tej dzikości, na kompostowych kopcach posadziliśmy dynie, próbujemy też zadomowić słoneczniki. W zależności od pogody i pory roku czasem znienacka zakwitnie jakaś dawno temu posadzona bylina. Po tej stronie ogrodu znajdują się stare pniaki, pagórki – termitiery oraz suche drzewo do którego na wiosnę przylatuje dzięcioł. To teren twórczego, dzikiego chaosu, który z miesiąca na miesiąc zachwyca przeobrażonym, nowym kształtem. Na samym krańcu ogrodu rośnie duża papierówka, której pień okrywa rodzaj gigantycznego bluszczu. Dalej, w szałasie ze starych gałęzi mamy kompost zamieszkały między innymi przez piękne dżdżownice i urocze prosionki szorstkie. Ten fragment ogrodu, dziki, niedostępny i zarośnięty najbardziej lubi Gutka. Chodźmy do lasu, woła.

Link do czytania:

Link do śniadania:

Jeden komentarz Dodaj własny

  1. Jak widać hasło zapożyczone od Exploited – Punk’s not dead! – jest wciąż aktualne 😉
    Choć naszemu ogrodowi bliżej do heavy metalu (kosiarka, nożyce, sekator), to jednak ostatnie i decydujące słowo w nim również należy do przyrody. Pozdrawiamy wakacyjnie 😎

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz